O tym jak pozytywnie ze sobą rozmawiać …
Gdy zaczniesz zmieniać sposób myślenia o sobie, życiu i innych ludziach, zaczną zachodzić realne zmiany w Tobie i Twoim życiu. (D. Spott)
Nie ma istotnej fizycznej różnicy między sukcesem a porażką. Tu jest jedynie różnica psychiczna. Ktoś widzi siebie jako nieudacznika, ktoś inny wie, że jest człowiekiem sukcesu. Dokonująć tych porównać, musimy sobie uświadomić, że najważniejszą częścią każdej ludzkiej istoty jest umysł. To umysł czyni ją tym, czym jest – na dobre czy na złe. (B.Sweetland)
Trenerzy prowadzący szkolenia z zakresu podejmowania decyzji opowiadają niekiedy starą historię o studni: Było to dawno, dawno temu, daleko stąd, na pewnej samotnej farmie. Któregoś dnia do głębokiej, pustej i nieużywanej z braku wody studni wpadł osioł.
Zwierzę miało dużo szczęścia, bo przeżyło upadek, ale niestety studnia była zbyt głęboka, by można je było wydobyć na powierzchnię. Właściciel osła i całej farmy długo się zastanawiał, co zrobić, w czym nie pomogło mu niestety żałosne ryczenie zwierzęcia. W końcu, widząc, że nie ma sposobu na wydobycie stworzenia, farmer postanowił zasypać studnię, by w ten sposób skrócić męczarnie osła. Wziął łopatę i zaczął sypać ziemię do otworu. Pracował już dobrą godzinę, a ponieważ nie słyszał żalów osła, pomyślał, że już go zasypał. Kiedy jednak pochylił się nad studni, o mało do nie nie wpadł. Okazało się, że osiołek jest cały i zdrowy i nawet wesoło przytupuje kopytkami. „Jak to możliwe”? – pomyślał farmer. „Tyle ziemi wsypałem do studni, a jego ciągle tam widać. Czyżby cud?” Wrzucając kolejną łopatę, farmer zajrzał jednocześnie do środka. Zobaczył jak ziemia spada na grzbiet osła, a ten po prostu strząsa ją z siebie. Ziemia opada na dno, a osiołek udeptuje ją i dzięki temu co chwilę znajduje się kilka milimetrów wyżej. Farmer wrzucił kolejną łopatę. Osiołek znowu strzepnął ziemię z grzbietu, udeptał i znów był kilka milimetrów wyżej. Blisko trzy ruchy łopat później osiołek był już na wyciągnięcie ręki, kilkanaście machnięć łopatą i osiołek z radością wyskoczył ze studni, a mężczyzna ucieszył się, że udało mu się ocalić zwierzę.
Ta historia doskonale obrazuje sytuację, w którą często się wpędzamy i z której nie potrafimy wyjść obronną ręką. Uwielbiamy rozmawiać sami ze sobą, szczególnie kiedy coś się nam nie powiedzie. Na ogól albo sobie wyrzucamy, co zrobiliśmy nie tak, albo prowadzimy wewnętrzny dialog z osobą, której nie powiedzieliśmy tego, co powinnyśmy powiedzieć, a która zdecydowanie powinna od nas usłyszeć, co na jej temat myślimy. Tak czy siak „dołujemy” się i tracimy chęć do faktycznego działania. Po co? Dzieje się tak najczęściej dlatego, że próbujemy w ten sposób udowodnić sobie, iż w gruncie rzeczy nie jesteśmy tacy, jak by się wydawało na podstawie ostatniego popełnionego przez nas błędu czy w związku z naszą kolejną nieudaną aktywnością. W gruncie rzeczy jesteśmy zupełnie inni – skuteczni, wspaniali, wyjątkowi, tylko świat się jeszcze na nas nie poznał.
Jesteśmy jak ten osioł, który nagle znalazł się w studni i myśli, że pozostanie w niej już na zawsze. Problem polega jednak na tym, że przeciwieństwie do bohatera opisywanej historii, kiedy docierają do nas rożne, nie zawsze miłe kolejne „łopaty” informacji o nas samych, zamiast z nich skorzystać i wydostać się dzięki nim z dołka, przyjmujemy je dzielnie na siebie i pogrążamy się coraz bardziej. To nie jest dobre podejście do naszych problemów. Jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Warto poddać się obiektywnej ocenie czy samoocenie, by przestać się użalać nad sobą i zacząć używać siły, która wynika z wiedzy oraz doświadczeń, jakie zyskaliśmy na skutek niezbyt miłej historii.
Podstawowym przypadku w rozwiązaniu różnych trudnych sytuacji, w jakich zdarza się nam znaleźć, jest skupienie uwagi na tym, co może nam pomóc się z nich wydostać. W jaki sposób zagospodarować wszystko to, co w pierwszej chwili bierzemy za czynniki dla siebie negatywne ? Na początku warto zaakceptować status quo i pomyśleć: „Co się stało to się nie odstanie. Najprostszym rozwiązaniem jest zastanowienie się nad tym, co trzeba i można teraz zrobić”. Czesi mówią: To se ne vrati – i mają rację. Warto wyciągnąć wnioski z poprzednich błędów i uczyć się na nich. Nie warto natomiast użalać się nad sobą, co więcej – POD ŻADNYM POZOREM NIE MOŻEMY TEGO ROBIĆ.
To prawda, że czasami miło jest być jednym naprawdę nieszczęśliwym człowiekiem na świecie, całkowicie i absolutnie przez nikogo niezrozumianym, takim biednym, że właściwie mógłby zrobić wszystko, a nikt niczego, dosłownie niczego, nie mógłby od niego wymagać. Miło … Tylko po co? Czy to coś zmieni w naszym życiu? Czy staniemy się dzięki temu lepsi? Czy zyskamy nowych, atrakcyjnych przyjaciół ? Raczej nie. Jeśli więc nie chcemy żyć z poczuciem nieustannej krzywdy, powinnyśmy temu przeciwdziałać.
(…)
1. Przede wszystkim traktujemy każde negatywne zdarzenie jako rzecz, która się już przydarzyła i na którą w chwili obecnej nie mamy wpływu.
2. Nigdy nie myślimy o negatywnych zdarzeniach czy postawach innych osób jako o zjawisku ciągłym, a jedynie o przypadkach w kategoriach „Tu i teraz.
3. Nie bierzemy negatywnych spraw zbyt osobiście – przykre zdarzenia nie przytrafiają się wyłącznie nam. Zwykle stanowią efekt ściśle określonego splotu przypadków.
4. Nie wyrokujmy o tym, czy się nam uda, czy nie, zanim nie podejmiemy konkretnego działania. Zróbmy to, a potem albo się cieszmy, że się nam udało, albo zastanówmy się, co mogło spowodować, że wynik okazał się być inny od zamierzonego.
Przejście na „pozytywną stronę mocy”, choć bardzo wskazane, niestety, nie jest wcale proste, szczególnie na poziomie formułowania myśli czy innego typu wypowiedzi na temat naszych doświadczeń. Jedna z podstawowych zasad, która może nam pomóc, to mówienie o naszych przeżyciach nie w czasie teraźniejszym, ale zawsze w przeszłym. Druga mówi o tym, by unikać uogólnień, w szczególnie nic nie znaczących przysłówków.
(…) Najprościej będzie sprawdzić, co się stało, a dopiero potem wyciągnąć wnioski. To prawda, że od czasu do czasu trafimy do życiowej studni. Każdemu się zdarza. Nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem. Jednak jak wszystkim, nam również życie podrzuca podpowiedzi, dlaczego tak się stało. Możemy się poddać, ale to rzadko kończy się dobrze. Możemy je przyjmować na swój grzbiet, otrząsnąć się, przemyśleć i korzystać z nich, by w oparciu o nie budować swoją drogę wyjścia z trudnej sytuacji. Osiołek wiedział, co zrobić. Wybór należy do nas.
Fragmenty książki pt: „TY – Twój najlepszy przyjaciel” Jarosław Kordziński.
Polecam, rzuca nowe i całkiem pomocne światło na stare i obecne problemy. Niby wiemy, ale wciąż zapominamy opowieści o osiołku w studni 😉