„Przepowiedział mi wróżbita”. Tiziano Terzani. Literatura dla wymagających.

Przepowiedział mi wróżbita. Tiziano Terzani

Bardzo dobra książka włoskiego dziennikarza, korespondenta, reportażysty, podróżnika, a być może i „mistyka” .  On sam nigdy nie nazwałby się ezoterykiem, czy mistykiem. Co nie zmienia faktu, że z mojej perspektywy, był nim w większym stopniu, niż większość z tych którzy się za takich uważają.
Bywa, że świat mediów, czytelnicy i co niektórzy koledzy po fachu, dziennikarze, zarzucają mu – dziwne zboczenie z prawidłowo obranej drogi; reportażysty, korespondenta, a nawet doszukują się w nim, pewnego rodzaju szaleństwa. Spowodowanego chorobą.

A ja sobie myślę, ileż dobrego uczynił jeden mało znaczący uliczny jasnowidz. Popatrzcie, co potrafi z człowiekiem i z jego życiem zrobić jeden przypadkowy wróżbita. Czasem wystarczy sugestia, odpowiednio dobrane słowo, wypowiedziane w odpowiednim czasie i miejscu, a koło losu zatoczy krąg o 180 stopni. Czy Tiziano Terzani napisałby te wszystkie książki, gdyby nie owo przypadkowe spotkanie w Hongkongu?

Czy ja, przeczytałabym choć jeden z jego politycznych dziennikarskich reportaży ? Nie sądzę. Może nawet kierunek podróży w stronę Azji, zupełnie podświadomie, obrałam właśnie za sprawą tego czytania. Tak mocno podziałało ono na moją wyobraźnię. Pamiętam, że pierwszą książkę; „Przepowiedział mi wróżbita” kupiłam na deptaku w Sopocie, chyba w 2005 roku. W tym samym roku na jesieni, ja również padłam ofiarą pewnej wróżbitki, mniej więcej w takim momencie życia, o którym się zwykło mówić; „że jest się na zakręcie”, albo, ” że nastał koniec”. Kto by wtedy pomyślał…, że jestem gotowa na zmiany. A jednak. I teraz zadaję sobie takie oto pytanie; który z wróżbitów wpłynął na moja dalsze losy. Tizianiego z Hongkongu, czy mój z Poznania ?

Trudno powiedzieć jakby się potoczyły losy tego pisarza i jego umieranie, gdyby nie owo „przypadkowe” spotkanie z wróżbitą w Hongkongu. Ostatnia podróż Tiziano Terzaniego, po świecie mistyki, astrologii, ezoteryki, i wszelakiej maści znachorów. Kluczenie w gąszczu zawiłych zabobonów, często dziwacznych metod uzdrawiania, prognozowania przyszłości, spowodowane były wróżbą, na tyle przykuwającą jego uwagę i na pewien sposób „dokonującą” się realnie, że na dobre odmieniło to jego dotychczasowe życie, a przy okazji pewnie i umieranie.
„Przepowiedział mi wróżbita” jest pierwszą z cyklu książek, które rozpoczynają swoistego rodzaju wędrówkę po świecie ezoteryki. Reportaż, którego nikt przedtem nie zrobił w tak logicznie całościowo obiektywny i poukładany sposób. Reportaż z ostatniej wielkiej podroży życia, włoskiego dziennikarza. Przeczytałam wszystkie ( Nic nie zdarza się przypadkiem, Koniec jest moim początkiem, i inne książki Terzaniego, Listy przeciwko wojnie, w Azji itd.). Bywało, że z niektórymi książkami pod pachą wybierałam się w dalekie podróże. min. do Kambodży na spotkanie z świątyniami w Angkor Wat.
Zachęcam do czytania jego książek, szczególnie ludzi którym trudno dać wiarę w gusła, astrologie i inne wróżby ( pierdoły), warto zapoznać się z nieco inną interpretacją „niewidzialnego”, świata ezoteryki, z punktu widzenia dziennikarza-racjonalisty. Ujął temat po mistrzowsku.

Pisarz, reportażysta i dziennikarz, który wcisnął się gdzieś „pomiędzy” świat dziennikarski, ludzi poważnie i racjonalnie myślących o zdarzeniach zachodzących w świecie, a świat mistyków, których świat magii czasem dosięga obłędu.

Tiziano nazywał siebie – obserwatorem życia. I słusznie. Zgadzam się z nim w całej rozciągłości, poruszając się gdzieś i bezustannie balansując pomiędzy tymi dwoma światami.

To nieprawdopodobne, że Tiziano Terzani tak mocno dociekał i poszukiwał dowodów na „działanie” wróżb i astrologii, że nie mogłam się oprzeć pokusie wstawienia go tutaj wraz z jego książką – wprost nad tranzytami Słońca i Księżyca

„Tiziano Tarzani – wybitny, światowej klasy reportażysta – ostrzeżony w Hongkongu przez wróżbitę, że nadejdzie rok, gdy latanie samolotem będzie dla niego śmiertelnym zagrożeniem, postanowił przemieszczać się tradycyjnie, jak dawni podróżnicy. Powiedział później: „Decyzja okazała się znakomita, a rok 1993 – jednym z najbardziej niezwykłych. Przepowiedziano mi śmierć, a tymczasem odżyłem”. Pieszo, łodzią, autobusem, samochodem i pociągiem odwiedził Birmę, Tajlandię, Laos, Kambodżę, Wietnam, Chiny, Mongolię, Indonezję, Singapur i Malezję. Wszędzie szukał kontaktów z wróżbitami, jasnowidzami i szamanami, co sprawiło, że z coraz większym zrozumieniem i szacunkiem odnosił się do dawnych zwyczajów i przekonań, dziś zagrożonych przez agresywne formy zachodniej nowoczesności.

„Wielka książka wpisująca się w najlepszą tradycję literackiego dziennikarstwa… Książka głęboka, bogata, przeniknięta skupionym namysłem”.

Ryszard Kapuściński

Odwiedź naszą stronę na Facebooku