„Budodharma, droga samuraja” – Polecam lekturę!

Kilka słów o trudnych początkach,  braku weny, pustce, rozproszeniu, ba, rozwaleniu mentalnym ….

Ten miesiąc dłużył się wyjątkowo – paradoks – a zdawałoby się, że powinno być odwrotnie. W jednej chwili magia kart – przemieniła się w produkt; „w mydło, masło, proszek do prania”.   Książki, przemieniły się w produkt; tarot w produkt, talizmany w produkt, kadzidła w produkt. Mogłabym tak mnożyć i mnożyć. Był moment, kryzys, że owładnęło mną poczucie porażki w sukcesie. Poczucie straty w zyskach.. Cała radość  czytania książek i gazet, medytowanie nad kartami tarota, nawet tymi nowymi, prysła jak bańka mydlana, przepadła, zamiast tego pojawiły się „konkrety” ; kasa  fiskalna, polcard na ladzie, cala masa „niepotrzebnych” papierów,  totalne pomyłki, wypieki na twarzy, i ludzie; przechodnie, mistrzowie, wtajemniczeni, seria z „innej planety”,  i klienci, oraz setka pytań, o wydawnictwa, nieznajome tytuły. Książki na półkach zgubiły gdzieś środki i treści, sprowadzając się do samych tytułów i kategorii.   Metkowałam, odkładałam na półki, przeliczałam, kasowałam i zamawiałam kolejne.

Czas przejściowy ( bezwzględny i wymagający), żeby zanurkować w „wodzie”,  na Wodnej i nauczyć się w niej  „pływać”, pośród sterty nowości, książek, wydawnictw, ale i nowo poznanych ludzi, przeróżnych często dziwnych, zjawisk – „magicznych i zadziwiających”.

Udało się. Wodna, tak jak i woda, są moimi żywiołami. Autentyczna pasja, chyba to najodpowiedniejsze słowo, dla mojej pracy z książkami i z ludźmi.  Pasja i przekonanie o słuszności podjętej decyzji. Ha, sprzedawać książki, kiedy nikt nie kupuje?  Nazbyt przesadzony mit klęski intelektualnej, rozdmuchany na rynku.  Nie workami oczywiście są kupowane, nie siatami, ale ludzi prawdziwie zakochanych w książkach wcale nie brakuje …  Postanowiłam nawet rozszerzyć ofertę książkową, o pozycje  z innych kategorii, wzbogacić, o literaturę, polską, światową, baśnie, poezję, biografię, fantastykę itp.

Było minęło. Chaos i zmieszanie nowością – to już przeszłość. Znowu czytam, ba, czytam coś  czego pewnie bym nie przeczytała;  ” „Budodharma, Doga samuraja”, heh (uwaga! jestem początkującym „samurajem”), dobra pozycja, konkretna, trzyma się tematu, wnosi coś ożywczego do moich zainteresowań i życia.

Karty, tarot, poustawiane na półce, kocham i zawsze będę je kochać, za tę ich miniaturyzację sztuki w pigułce, ale zapraszają już innych wędrowców do odkrywania swoich sekretów. Mnie kusi „miecz”, może nie dosłowny, ale … ( o tym, innym razem)

Filmik ( poniżej) jest jak lekarstwo na skołatane, natrętne myśli, podobne do „muchy”. Takiej co robi bzzz, bzzz i odbija się o nasze spocone czoła, zwłaszcza w parne upalne dni lata.  Miewasz kłopot z „muchami”, dopadają cię takie natrętne myśli, sytuacje, słowa, to włączaj ten filmik, za każdym razem, gdy cię napadną.  Znakomicie oddaje mentalny chaos i usilną potrzebę zapanowania nad tym, czego nie da się zmienić, zatłuc, a tym bardziej „mieczem”. Machnąć ostrzem ciętego języka, sprawnego  umysłu i po krzyku. Samuraj  to nie szajbus, ani szaleniec. Samuraj jest opanowanym wojownikiem, który potrafi zachować spokój  w każdych okolicznościach, co nie oznacza, że nowicjusz zaskoczony sytuacją zawsze sięgnie po to na czym zna się najlepiej, po miecz. Miecz symbolicznie, w tarocie również, oznacza myśli, intelekt, słowa, walkę, zranienie, cierpienie, odcinanie się, chłód emocjonalny i uczuciowy, dystans, honor.

Miecze w Tarocie

Cztery figury tarota;

Giermek z mieczem ( może być w każdym wieku) – zazwyczaj rani, będąc na usługach innych ( giermków, rycerzy, królowych i króli). Chciałby być wojownikiem, ale jest uczniem, czasem szpieguje, intryguje, komplikuje, wyłudza informacje, albo wręcz odwrotnie – wyłuszcza problem z mistrzowską precyzją. Jeśli rzecz dzieje się nie po jego myśli, obraża się i schodzi „do podziemi”. Ceni słowne gierki, niejasności, zdrady i improwizacje. Milcząc robi wrażenie, albo, gada bez końca i pisze sms-y.

Dlatego przemienia się w Rycerza …

Rycerz z mieczem ( kobieta, mężczyzna, akcja w kartach) – jest człowiekiem czynu, może być kobietą i mężczyzną, jest, wojownikiem, wnosi gwałtowność i zmianę, burzy ustalone zasady i porządek, irytuje, atakuje, zadaje ciosy, walczy, bywa, że bez skrupułów i zahamowań ( nadzwyczaj nowoczesny) i odbiera ciosy. Jak rani to gwałtownie, gwałci słowami, nie liczy się z czynami, gestami i ostrą ripostą, traci panowanie, bywa nieprzewidywalny i gadatliwy.

A bywa, że Rycerz w …..

Królowa  z mieczem ( w każdym wieku) – to żeńska wersja samuraja – inteligentna wojowniczka ( kobieta mądra, mistrzyni, nie walczy, zdobywa bez walki – mądrością i pewnością). Panuje nad umysłem, słowem i myślą ( nie panuje – ostra baba, zrzęda, kobieta tragiczna, inteligentna manipulantka, niezdecydowana, rozchwiana intelektualnie i psychicznie).

Król z mieczem ( każdym wieku) – to wersja męska ( opanowany jegomość, nie musi walczyć, to co sobą reprezentuje- wystarcza, imponuje, tym jaki jest, pewnością, mądrością – zdobywa bez walki to czego potrzebuje, jest logiczny, rozsądny, wyciszony, godny zaufania opiekun, mistrz, nauczyciel, albo tyran, psychopata, ktoś kto manipuluje, żeby odnieść intelektualną satysfakcję i kontrolę – niezwykle inteligentny sadysta) .

Oczywiście od czasu do czasu, wszyscy bywamy – czarną damą, królem, giermkiem i wojownikiem. Bycie samurajem, wymaga dyscypliny i ćwiczeń. Samozaparcia. Wytrzymałości. Cierpliwości. Szacunku do siebie, innych, i bezstronności w ocenie czegokolwiek. Odwagi. Oraz … Zgody na porażkę, na ból i na „śmierć”.

Kilka fragmentów „Budodharma droga samuraja” 

Fragment nieco zatrważający, ale budząco – trzeźwący, wyjaśniający naturę  mistrzostwa – uczniostwa. Czy rozpoznanie mistrza jest łatwym zadaniem? Czy bycie uczniem, jednocześnie oznacza bycie mistrzem?  Kim jest mistrz, a kim uczeń ? Czy nauczyciel, zawsze jest nauczycielem bo wynika to ze społecznego „właśnie tak jest, tak powinno być ” – czyli,  z zasad…  Problem – mistrz, nauczyciel, pojawia się, kiedy dwóch nie rozpoznaje w sobie – jedności.

W zasadzie, cała książka to relacja mistrz i uczeń, wartość sztuki, jej niuanse i pułapki, zarówno w relacji z mistrzami, jak i z sobą jako własnym mistrzem. Jest trochę faktów z historii, ale tyle ile być powinno, czyli akurat, oraz cała istota filozofii budo, wzajemnych relacji karmicznych, osiągnięcia satori, związków – duch i ciało z sugestią do przemyślenia – co czym kieruje; ciało duchem, czy duch ciałem. 

Książka nie nudna, ani oklepana, nie banalna, wręcz przeciwnie, zachęca do wnikliwszego wejrzenia w filozofię sztuk walki. To idealny „wstępnik” do osiągnięcia satori – próby zrozumienia na czym polega owo uwalnianie karmy. Piszę „wstępnik”, bo książka, jest jak szyld, zaproszenie do czegoś więcej. Zawsze można potraktować całość jako ciekawostkę.  Albo popróbować z żywym, namacalnym mistrzem.  Wbrew tytułowi, książka nie dla samurajów, bo oni wiedzą, bez książek, ani tych co trenują sztuki walki (choć może być pomocna). Jedna z lepszych pozycji książkowych, choć mało rzucająca się w oczy i bez nadruku bestseller. Porusza tematy, o których trudno się rozmawia, wyjaśnia, pisze, mówi, a jednak autorowi tej publikacji, się udało opowiedzieć o  „finale” poszukiwań i rozważań duchowych. Polecam, bo czytam.

Niczego nie można przyjąć za pewnik, a już na pewno nie na podstawie posiadanych dyplomów i doświadczenia życiowego, kto mistrzem, kto uczniem jest.

Najlepsze wykształcenie, tytuły i stanowisko, kariera, miecz samuraja u boku, albo w otwartej dłoni, stan posiadania, rozmodlenie i rozmedytowanie, 20 lat w Tybecie, nauki u Lamów, czas spędzony na czytaniu mądrych ksiąg, cała wiedza, prawa wieku do wymądrzania się,  ani tym bardziej doświadczenie życiowe … i inne „cenne rekwizyty” ,  które winny być gwarantem mistrzostwa i jasnej relacji, kto jest kim – nauczycielem, czy uczniem, nie udzielą gwarancji i nie wyeliminują możliwości fatalnej pomyłki.  Identyfikowanie się z uczniem, to jeszcze pół biedy, gorzej, gdy uczeń staje się mistrzem, i kończy edukację.

Książka z jednej strony opowiada o potrzebie wyzbycia się zasad, a z drugiej, o konieczności stosowania dyscypliny. Jak pogodzić te dwie sprzeczności ….

Fragment książki

We wszystkich religiach spowiedź odrywała zawsze bardzo ważną rolę.

W zen odpowiada ona „śmierci” ucznia, ku której popycha go mistrz tak, jakby jeszcze bardziej pogrążał tonącego. Popełniony błąd i poczucie winy z niego wypływające, przypomina własne tonięcie; panikę, lęk, ratowanie się za wszelką cenę, nadzieję i pragnienie przeżycia.(…)

Droga, Nie-strachu …?

Opowieść o mnichu Gakudo, dotycząca drogi nie-strachu.

Pewnego dnia mistrz poprosił go, by zaniósł list do mistrza ceremonii herbaty, który mieszkał w sąsiedniej wiosce. Gakudo posłusznie wziął list, ukłonił się przed mistrzem i wyruszył w drogę. Gdy miał przekroczyć jedyny most prowadzący do wioski, drogę zastąpił mu potężny samuraj o przerażającym spojrzeniu. Mnich usiłował go okrążyć, jednak samuraj nie pozwolił mu przejść.

– Ślubowałem, że będę walczył ze stoma osobami, które będą chciały przejść przez ten most. Ty jesteś setną osobą – powiedział.

Gakudo przełknął ślinę i odpowiedział:

– Nisę ważny list który muszę dostarczyć do rąk własnych. Proszę pozwól mi przejść. Gdy wykonam zadanie wrócę i tak jak chcesz, stawię ci czoła.

– Niech będzie, ale wracaj szybko – odpowiedział samuraj.

Gakudo dotarł więc do mistrza ceremonii herbaty, oddał mu list, ukłonił się głęboko i stanął bez ruchu.

– Dlaczego nie odchodzisz ? – zapytał mistrz.

Gakudo opowiedział o spotkaniu samuraja i dodał, że nie potrafi posługiwać się mieczem.

– Rozumiem! – odparł mistrz/ – Dałeś słowo. Nie mogę ci pomóc i z pewnością zginiesz.  Mogę cię jednak nauczyć, w jaki sposób umrzeć.

Weźmiesz to kyosaku i staniesz przed samurajem na rozstawionych nogach. Uniesiesz kij nad głową i zamkniesz oczy. Potem skoncentrujesz się na długim i głębokim wydechu. Gdy na szczycie głowy poczujesz parzący ból, będziesz już martwy. To bardzo łatwe.

Mnich ukłonił się i powiedział.

– Dziękuję, bardzo dziękuję mistrzu za cenne rady.

Po czym odszedł w kierunku mostu.

Samuraj dostrzegł go krzyknął:

– Jesteś gotowy?

– Tak, tak! – odparł Gakudo i pomyślał; „Muszę podnieść kij nad głową, rozstawić nogi, zamknąć oczy i wydychać długo, głeboko i niezauważalnie.”

Minęła chwila i samuraj, który przyjął gardę, patrzył na swojego przeciwnika ze zdumieniem. Pomyślał: „Nie rusza się nawet gdy udaję, że będę atakował. Nie reaguje. Już kilka razy go okrążyłem, a on trwa bez ruchu. Jest uzbrojony w prosty kij, na którym jest napisane  „Droga nie-strachu” i cały czas ma zamknięte oczy. Na pewno jest bardzo silny i rozłupie mnie w ostatniej chwili.”

Samuraja przepełniły wątpliwości i nie odważył się zaatakować. Nigdy jeszcze nie spotkał podobnego przeciwnika.

W tym samym czasie Gakudo myślał; ” Czuję gorąco w głowie, wszystko jest ciche, na pewno już umarłem. Samuraj z pewnością rozciął mi czaszkę na pół”.

Samuraj nie mógł dłużej wytrzymać napięcia. Upuścił miecz i padł przed mnichem na kolana błagając”

– Proszę, oszczędź mnie! Jaki styl praktykujesz i kto jest twoim mistrzem?!

Gakudo zdziwiony, że ciągle jeszcze żyje, otworzył oczy i spojrzał na samuraja, który nie przestawał prosić:

– Zdradź mi swój sekret!

Gakudo pojął, co się stało i odpowiedział:

– Gdy już nie boimy się umrzeć, zaczyna się prawdziwe życie.

(…) Praktyka sama w sobie jest doskonałym obudzeniem bez początku ani końca. Nie ma satori na końcu praktyki, gdyż praktyka i satori są jednością. Prawdziwa Droga praktykowana jest bez celu i chęci korzyści – jest to Droga nie-strachu.(..)

Książka do nabycia i  oczywiście polecana przeze mnie w naszej księgarnia Alchemik w Poznaniu, albo wprost ze strony sklepu internetowego. 

Więcej refleksji na temat książki,  „Budodharma droga samuraja” –  po zakończeniu…czytania, dla początkujących …, dobra, a nawet idealna lektura mistrza Kaisena.