Młoda nowoczesna

(…) Idealny zdrowy kompromis i pomysłowy start dla biednej dziewczyny (…)

Można podmieniać całe zdania i bawić się słowami – można nazywać cokolwiek wedle upodobania. Nie zmienia to faktu, że dziewczyny decydujące się na życie ze „sponsoringu” automatycznie stają się wykonawczyniami najstarszego zawodu świata. I dziś i dawniej kobiety sponsorowane dzielono, na różne kategorie, w zależności od ich wykształcenia, wieku i urody.

Najtańsze prostytutki, kobiety bez wykształcenia, bądź wiekowe – wystawały na ulicach, te bardziej cenione przesiadywały w kawiarniach i dobrych hotelach, a te najlepsze miały stałych klientów (sponsorów) których same sobie wybierały.

Najlepsze prostytutki w Polsce socjalistycznej również były studentkami, bądź wykształconymi kobietami, biegłymi nie tylko w sztuce miłości, ale i w językach obcych, historii, polityce, filozofii. Sponsor – klient bardzo często wynajmował ją sobie na stałe, korzystając nie tylko z jej ciała ale i wykształcenia w zależności od potrzeb i wcześniej ustalonych zasad – co za co.

Pod koniec znajomości, dobry sponsor w trosce o swoją „przyjaciółkę” polecał ją równie bogatemu koledze albo znajomemu. Zasady sprzedawania się za pieniądze są niezmienne, zmianie uległa oprawa tej profesji i jej nazewnictwo, żeby było ładniej.

Uważa się, że prostytucja (sponsoring) jest idealnym rozwiązaniem dla znudzonych żonami biznesmenów i zapędzonych bogatych karierowiczów.

Media coraz częściej oswajają społeczeństwo z nowym modelem partnerstwa i konkretną funkcją kobiety w takimże układzie idealnym.


Idealny kompromis dla zamożnego przystojniaka, albo pracoholika z viagrą w spodniach.

Idealny zdrowy kompromis i pomysłowy start dla biednej dziewczyny. Szansa na awans społeczny i „darmowe” studia.  Tak można podsumować teksty modnych miesięczników dla przyszłych kobiet sukcesu. Seks, jest w kobiecie jej jedyną uznawaną wartością, (byle nie chciała być matką) dzięki sprzedawaniu ciała za przyzwoite pieniądze, ma szansę odnieść sukces i zdobyć męski szacunek.

Pisma kobiece o potrzebach współczesnych kobiet

Otwieramy eleganckie kobiece czasopismo, albo popularny internetowy portal.pl i czytamy w nich mniej więcej takie sugestie :

Współczesna nowoczesna dziewczyna, nie oczekuje żeby mężczyzna prawił jej komplementy, nie oczekuje od niego czułości ani miłości – dobrej dla kobiet zacofanych, naszych babć i matek. Nie oczekuje prezentu, pluszowego misia, ani kwiatów. Wystarczy jej jedna czerwona róża, za to wymowna, na bardzo długiej łodydze plus koperta z odpowiednią sumą najlepiej w dobrej zachodniej walucie.

W tym miejscu nie będę się rozwodzić nad psychicznymi potrzebami obydwu płci, bo są bezdyskusyjne. Ale jest tak – jak gdyby współczesna dziewczyna uległa kosmicznemu wypadkowi, albo psychicznej i emocjonalnej kastracji .

Każda forma sprzedaży własnej intymności (kupczenie ciałem) jest i była prostytucją, ubraną w inne słowa( dla niepoznaki).

Problem nie w nazwie; prostytutka czy przyjaciółka, klient czy sponsor, ale w kreowaniu wśród młodych kobietach przekonania o konieczności i normalności stawania się luksusowym towarem. Przedmiotem dla mężczyzny którego stać żeby zapłacić za jej intymność.

Niestety póki jest chętna żeby sprzedać, póty jest kupujący i rynek ? Żeby się dobrze kręciło, dbają o to wspólnie, współczesny marketing w parze z feminizmem.

Kobieta nie stała się odpowiednikiem mężczyzny, ale jego przedmiotem. Bez swej kobiecości jest warta tyle, ile kosztuje jej seksualna użyteczność.

Samica czy cyborg ?

Od tej pory nie będzie kobietą ani mężczyzną. Na naszych oczach rodzi się trzecia płeć. Trudno przewidzieć jej nazwę i wygląd za ileś tam lat, ale na bank będzie zmodyfikowana do poziomu bateryjki. Silikon, botoks i inne bajery to dopiero początek syntetyzacji człowieka.

„Naładowana do pełna, działam, zasilam, imprezuję i nic nie czuję.

Gdy się rozładuję, to już trudno, ląduję w koszu z przedmiotami do utylizacji.

Nic nie czuję, nic nie boli, jest dobrze tak jak być powinno.”

Prostytucja to zawód stary jak świat, miała się dobrze w każdej epoce, bo pewne sprawy w życiu człowieka są jego stałą potrzebą, bez względu na to czy to XXI w czy XII w , natura ta sama. I nie ma w niej nic zdrożnego, jeśli jest wyborem zgodnym z potrzebami ( czytaj: Boża Ladacznica), czy okrutną koniecznością.

Lecz nie kiedy staje się lansowaną propagandą sukcesu, w której szlachetne przymioty łączące człowieka z człowiekiem – zastępuje, zrównanie go z funkcjonalnością towaru na wystawie.